Rozgorzała dyskusja w kraju na temat ograniczania niskiej emisji. Słowo smog stało się ostatnio często używane. Największym pozytywem toczącej się dyskusji jest troska o jakość powietrza, która rzutuje na jakość życia. Zadziwiające w tej dyskusji jest to, że w argumentach w tej dyskusji górę biorą te o negatywnym oddziaływaniu nad pozytywnymi. Częściej piszemy o karaniu, odwołujemy się do znaczenia Straży Miejskiej. Nieco mniej w dyskusji miejsca o kształtowaniu postaw, zmiany nawyków. Bywa też tak, że winowajców poszukujemy niekoniecznie tam gdzie są. Przedstawię kilka aspektów tej dyskusji:

  1. Dlaczego problem smogu stał się ostatnio modny?

Raczej ogół troszczących się o ekologię jest zgodny, że problem nie jest nowy i pewnie wcześniej miał silniejsze natężenie. Moda na zagadnienie w ostatnim czasie wynika głównie ze wzrostu świadomości i zwiększenia się dostępności technicznych możliwości pomiaru. Moda na zjawisko walki ze smogiem wynika z nacisków na rozwiązania odchodzące od tradycyjnych paliw, zwiększonej troski o jakość i długość życia, zmiany wymagań prawnych i norm. U nas w Polsce problem nakręciła dyskusja wobec polskiego i niepolskiego węgla. Zwolennicy energetyki opartej na węglu widzą zło w gorszej jakości węgla w krajach sąsiednich. Przeciwnicy widzą w smogu wynik zaniedbań działań na rzecz OZE i słabej nowoczesności naszej gospodarki.

Czasem modę na smog podkręcają obywatele, którzy chcą odwrócić uwagę od innych negatywnych zjawisk. Np. „Niech lepiej Straż Miejska zajmie się moim sąsiadem czym pali w piecu, a zostawi w spokoju tych co trują środowiska nieszczelnymi szambami”

2. Czy możliwe jest by problem szybko zniknął?

Nikt nie wierzy w szybkie pozbycie się emisji. Większość uważa że potrzeba zmian o trwałym charakterze by problem zniknął.

3. Co lepsze karanie czy motywacja?

Zawsze nawet jak nie znamy zagadnienia dogłębnie, opowiadamy się za motywacją i profilaktyką niż za karaniem. Z uwagi jednak na świadomość „długiej walki” ze smogiem widzimy w karaniu możliwość przyspieszenia pozytywnych zmian. Niekiedy świadomie lub nie zgłaszamy postulat karania – choć jak się zastanowić to póki co narzędzi ku temu nie ma lub są nieskuteczne. Miast nie stać na rozwijanie etatów w Strażach, Straż Miejska nie ma uprawnień do kontroli składów opału a uchwalone prawo koncentruje się na winie ostatecznego konsumenta spalania. Czy będzie skuteczny taki system gdy winę za jakość spalania ma ponieść mieszkaniec, który kupił węgiel wierząc w jego jakość? Czy ktoś z Państwa zauważył w jakim kierunku zmierza jakość węgla na polskim rynku?

4. Co najszybciej zmienia postawy ludzkie?

Nie napiszę nic odkrywczego. Najskuteczniej zadziała zachęta ekonomiczna. Bogate samorządy idą w tym kierunku stosując dopłaty z własnego budżetu (jedni mieszkańcy dotują innych). Mniej zamożne próbują pozyskać dotacje na ten cel. Gorzej jeśli warunki dla uzyskania dotacji uniemożliwiają lub zniechęcają do zmiany postaw. O ile w zakresie solarów i fotowoltaiki nie powinno być w Myszkowie najgorzej, to obawą napawa podwyższenie wymagań dla wymiany pieców. Zastanawiający był brak reakcji gestorów mediów na zaproszenie Urzędu Miasta do zachęt i narzędzi zwiększających zainteresowaniem takimi paliwami jak: prąd, gaz, ciepło kogeneracyjne. Aktualnie cenne stają się rozmowy wokół instalacji gazu na wybranych inwestycjach drogowych miasta.

Do ekonomii doliczyłbym wygodę na którą decyduje się cześć mieszkańców ale „grubość portfela” jest jednak decydująca.

Trudno znaleźć uzasadnienie by ekonomia uzasadniała trucie sąsiadów, ale takie argumenty też są używane.

5. Kto może najwięcej w tej materii?

Wydaje się jednak, że rząd. Podjęcie uchwał przez samorządy wojewódzkie paradoksalnie mogło wpłynąć na wzrost cen paliw lepszej jakości. Mamy też lukę w systemie wobec braku kontroli jakości paliw u pośredników na rynku. Słabo ceniony i kosztowny w pozyskaniu jest materiał dowodowy ze złego spalania. A dochody kopalni chyba w ostatnim czasie wzrosły a normy pokazywane na monitoringu jakości powietrza nie poprawiają się adekwatnie do dynamiki sprzedaży węgla. Jednym słowem czas na zdecydowane uruchomienie zmian w prawie Jeśli system kontroli jakości paliw ma zacząć funkcjonować to trzeba go wprowadzić a nie pozorować zmiany.

6. Czy dyskutanci chcą naprawdę zmian?

Tutaj mamy namacalne wątpliwości graniczące z pewnością. Jako przykład niech posłuży inicjatywa „uczenia palenia od góry” w piecach. Na 6 spotkań dowodzących że można przy tym samym paliwie zmniejszyć emisję o 30 % tylko zmieniając sposób rozpalania w piecach mało kto z mieszkańców przyszedł. A wystarczyłoby aby chociaż podobny był odzew jak wobec narzekania na smog na portalach społecznościowych i zobaczylibyśmy poprawę.

Drugim argumentem dla lepszej jakości powietrza jest systematyczne ogrzewanie a nie ciągłe rozpalanie. To najbardziej emisyjny i najdroższy system ogrzewania naszych domów – o tym też można było się dowiedzieć z proponowanych pokazów.

Może pokazy indywidualne w mieszkaniach?

7. Dlaczego nie weryfikujemy faktów?

Wszyscy uwierzyli, że wystarczy kupić drona za 120 tys. złotych. Najwięcej wiary w skuteczność takiej metody mają internauci, którzy nie zapytali – ile w skali kraju przypada skutecznie ukaranych „trucicieli” na jednego drona? Jakie dodatkowo trzeba spełnić warunki by używać drona i ile to kosztuje? A może zamiast wydać 120 tys. złotych na drona kupić za te pieniądze i zainstalować większą ilość czujników?

Zagadnienie wymaga rozwiązań. Zapewne tych co motywują. Przydaje się profilaktyka, szkolenie dzieci by oddziaływały na swoich rodziców. Pewnie też groźba kar i ich nieuchronność wzmocni proces zmian. Dopóki jednak nie będzie uruchomionych działań zwiększających szanse na skuteczne działanie to szybkość zmian będzie mozolna.Już coś się zmienia mamy monitoring, mamy pojedyncze kary, będzie przybywać użytkowników OZE (solary, fotowoltaika), część ludzi zmieni węglowe piece na gaz lub inne paliwo. To co najważniejsze to by wszyscy, którzy chcą zmian opierali się w dyskusji o realne możliwości.