W Myszkowie pojawiły się sklepy z dopalaczami. O skutkach ich stosowania słyszymy w ostatnim czasie codziennie. Opinia społeczna jest oburzona. Czy nie możemy nic w tej kwestii zrobić. Czy jesteśmy dojrzałym społeczeństwem?Wydaje mi się, że jako społeczeństwo nie wystawiamy sobie dobrego świadectwa. Czy musi najpierw zginąć wielu młodych ludzi byśmy w Polsce wzięli się za rozwiązanie problemu luki w przepisach?

Zwracam na to uwagę, bo jest to problem w ogóle słabej elastyczności prawa w Polsce. Często w innych mniej groźnych dla ludzi obszarach słyszymy o lukach w przepisach. Brakuje nam szybszej reakcji z użyciem dostępnych narzędzi. Taka bezładność w naprawianiu wadliwego prawa jest kosztowna dla społeczeństwa i dla gospodarki. Profesor, który uczył mnie prawa gospodarczego był zwolennikiem nagradzania podmiotów, które wykażą lukę w przepisach, pod warunkiem, że ta byłaby szybko usuwana.

W sprawie dopalaczy po akcji opisywania skutków ich stosowania podjęto już inicjatyw by przeciwdziałać negatywom. Szykują się zmiany w przepisach. Najnowsze wskazują na konieczność uzyskiwania zezwolenia od samorządów. Ale wprowadzenie zmian trochę potrwa. Chyba najszybszym rozwiązaniem byłaby zmiana definicji, która zrównałaby dopalacze z innymi substancjami o podobnym działaniu.

Mając na uwadze, że trudno o dobrą regulację ważnym staje się podjęcie działań na rzecz wzrostu świadomości społeczeństwa.  Wczoraj jeden z moich znajomych zwrócił uwagę, że społeczeństwo obywatelskie podjęłoby jakieś inicjatywy. Pamiętajmy, że w zbiorowości łatwiej o dobre pomysły na dobre społeczne oddziaływanie. Niewątpliwie będzie to również dla naszej lokalnej społeczności zagadnienie wymagające rozwiązania.