Kiedy dowiedziałem się o kolejnych zawirowaniach wokół Orlika na Mijaczowie zmartwiłem się.  Sam gram w piłkę i pamiętam jak trzeba było się starać szczególnie we wakacje żeby dostać się na Orlika. Cieszyłem się, że będzie kolejny i to na Mijaczowie. Wiedziałem jak cieszyli się moi koledzy. A tu przykra niespodzianka.

Nie chcę tutaj wskazywać, że jak w jednym z argumentów dot. budżetu wskazywałem na niską sprawność organizacyjną administracji Burmistrza – i niestety w niedługim czasie mamy dowód, że chyba moje wątpliwości co do efektywności wykonania zamiarów na 2010 mogą się potwierdzić. Orlik na Mijaczowie to jedno z 49 zadań jakie chce rozpocząć Burmistrz w tym roku.

Z drugiej strony jak się coś robi to wpadki się zdarzają. Przy korzystaniu ze środków wsparcia procedury są brutalne. Miejmy nadzieję, że uda się znaleźć wyjście z tej sytuacji.  Mimo błędu jaki popełniono uważam, że źle się stanie jeśli nie będziemy próbować wspierać rozwiązań na rzecz naprawienia błędu tak by jednak Orlik na Mijaczowie był. Jeśli oceniający wniosek zaproponują jakieś rozwiązanie, Ci którym bliskie są zmiany w Myszkowie, nie powinni patrzeć komu to pomoże, a komu zaszkodzi, tylko wesprzeć Burmistrza. Nawet jeśli ktoś nie lubi Burmistrza niech pokaże że lubi Myszków.